slide-01

Referencje

Przebudzenie duchowe, uświadomienie sobie własnych możliwości i ograniczeń - wszystko można osiągnąć, jeśli ma się dobrego przewodnika. To wielka łaska spotkać kogoś, dzięki komu dociera się do  swojej osobowości. Praca ta jest czasem żmudna i długotrwała, czasem wystarczy jedno zdanie. Dzięki inspiracji Ojca Jana Pawła, a potem uczestniczeniu w indywidualnych spotkaniach z terapeutką  p. Joanną Paradowską zmieniłam myślenie o swojej przeszłości i teraźniejszości. Zaczęłam tez świadomie przyjmować to co mnie otacza, rozumieć ludzi i z ufnością myśleć o przyszłości. Sądzę, że takie spotkania otwierają człowieka zarówno na bożą troskę o nas jak i na życie w obecnym świecie.

Iga N. (Warszawa)

Z wielką przyjemnością dzielę się wrażeniami i emocjami związanymi z WRO.
Zacznę od komunikatu zwrotnego do prowadzącej, w zasadzie powtórzę to co już powiedziałam w Zalesiu. Jestem pod wrażeniem tego w jaki sposób to wszystko (mówiąc językiem młodzieży) "ogarnia". Rozwijając: w moim odczuciu Asia jest osobą mocno osadzoną w rzeczywistości, a jednocześnie z niesamowitą wrażliwością i otwartością na ludzi, na siebie i na rzeczywistość.  Profesjonalną (dla mnie ma to szczególne znaczenie). Mam do Niej zaufanie, bo myślę, że wie co robi. Praca z grupą to totalna dynamika dla nas (uczestników) ale również dla Niej prowadzącej. Trzeba charyzmy i uważności, żeby nad tym zapanować i Ona ją ma.  Bardzo ważne jest to, że potrafi być dla ludzi i z nimi, pomimo różnych sytuacji (mam na myśli chorobę synka, kiedy byliśmy w Tyńcu). Myślę, że płaci za to sporą osobistą cenę, że pochłania to dużo jej energii, ale zapewniła mnie że szybko się regeneruje, i że warto, więc wierzę w to co mówi. W Zalesiu zrozumiałam też wielkość duetu - Asi z o. Janem Pawłem. Uważam, że tworzyą niesamowity tandem. A jeśli chodzi o warsztaty, co mi dały?
Jak przeczytałam maila o WRO 2, pomyślałam- super, a potem przeraziłam się- co ja im powiem, co się w moim życiu zmieniło? Już w Zalesiu zrozumiałam, że dużo. Tyniec i Zalesie to dla mnie dwie kompletnie odmienne historie. Wszystko było inaczej i ja inna. Ale dzisiaj wiem, że bez jednego nie byłoby drugiego. Na to jeszcze nakłada się moja terapia więc- dzieje się. Warsztaty dla mnie były taką intensyfikacją, a jednocześnie podsumowaniem. Bardzo często wracają mi obrazy, myśli, słowa z warsztatów. Stan błogości, poczucia że wszystko płynie i dzieje się w dobrym kierunku, że nie muszę się o nic martwić, po warsztacie "droga do życia" jest dla mnie obecnie stanem do jakiego dążę w życiu. W Zalesiu poczułam i uwierzyłam, że można i pomimo chwil zwątpienia, czy zmęczenia wiem i wierzę, że coś się zakończyło, odpuściło i że będzie dobrze. Często myślę i interpretuje Asi językiem różne somatyzacje. Zastanawiam się dlaczego? czego się boję? przed czym uciekam? Działa. Mój terapeuta też jest pod wrażeniem tego co opowiadam i jak  interpretuję różne fakty (nie dziwię się, w końcu odwaliłaś za niego kawał roboty). Traktuje to bardzo poważnie, bo moje obrazy z wizualizacji, czy medytacji są dla nas super materiałem do pracy. Także wciąż jestem w procesie, ale zrobiłam siedmiomilowe kroki  dzięki WRO. Pozdrawiam serdecznie!

Ania M. (Poznań)

Na warsztaty rozwoju osobistego cz.1 przyjechałem z chęcią lepszego radzenia sobie z bólem, codziennymi trudami oraz wykształcenia w sobie cierpliwości i pokory. Nie myślałem o utwardzeniu się w swojej religijności i dogmatach, lecz w poprawie swojej duchowości, bycia lepszym dla innych i dla siebie. Zyskałem jednak o wiele, wiele więcej. Przekonałem się, że nie można generalizować otaczającego mnie świata. Jest on na tyle bogaty i piękny, że nie da się go zamknąć tylko w jednym szablonie. W dodatku praca z grupą sprawiła, że nie tylko czerpałem i uczyłem się na warsztatach ale także pomagałem innym uczestnikom w ich drodze życiowej - pokonywaniu traum, jak i nadawaniu sensu sprawowanych przez nich ról społecznych. Niniejsze warsztaty są niezwykle wzbogacającym, wzruszającym, wesoły, radosnym przeżyciem i doświadczeniem. Polecam każdemu, kto chce uporządkować swoje życie. Nie ważne, czy jest głęboko wierzącym, agnostykiem czy ateistą.

Michał CH. (Warszawa)

Drodzy! Dobrze, że jesteście. To dla mnie bardzo ważne i to był ważny czas dla mnie. Czas zrozumienia i Was i siebie samego. Emocje zawieram w tych paru wersach, które podyktowało mi serce:

Widziałem Raj i byłem w Raju
Wtedy wieczorem, tamtej nocy
czekałem jej w oliwnym gaju
by poczuć dotyk bożej mocy

I Bóg postawił ją przede mną
i rzekł bym podniósł z ziemi wzrok
by panująca wokół ciemność
odeszła i by odszedł zmrok

I zadrżał pierwszy słońca promień
kształt kreśląc oliwnego gaju
poczułem w sercu życia płomień
I rzekł mi Bóg: dotknąłeś Raju

Nie pytam Boga czemu tak
I czemu właśnie ona
On przecież dał mi właśnie znak
Otworzył swe ramiona

I w tych ramionach chciałbym trwać
i być w nich tak do końca
i razem popchnąć taflę drzwi
utonąć w blasku słońca...

Remi M. 24.02.2015 (Warszawa)

"Minął już tydzień od wyjazdu z Zalesia a w mojej głowie wciąż myśli o warsztatach i życiu. Asia pragnę serdecznie podziękować za wspaniałe warsztaty i za  to wspaniałe miejsce w Zalesiu Górnym, Serdeczność sióstr Elżbietanek i piękne róże które nas otaczały w tym czasie. Powiem tak , że sposób prowadzenia warsztatów dał mi możliwość przyjrzenia się sobie, swojemu życiu ale także spojrzeniu na innego człowieka. Były to podróże w głąb siebie.

Nie wszystko co poczułam i zobaczyłam zachwyciło mnie. Piękne było to zobaczyć, zajrzeć i pomyśleć co mogę z tym zrobić. Zapamiętałam Ania "tu i teraz toczy się Twoje życie", żyjesz dla siebie".  Mam nadzieje że ta świadomość i to co przeżyłam na warsztatach pozwoli mi zaufać swojej sile i mądrości, która pochodzi od Boga i pozwoli dzielić się z ludźmi z którymi żyję na co dzień.  Asiu jesteście z Ojcem Janem niepowtarzalnym "TIMEM" i robicie przecudowną pracę. Tak naprawdę bez Waszej miłości do ludzi nie byłoby to możliwe. To czego doświadczyłam jest ciągle we mnie, rozrasta się i umacnia. Jest mi łatwiej każdego dnia w spokoju, w prostocie i ciszy mówić o trudnych sprawach. DZIĘKUJE [Smile] i czekam z utęsknieniem na WRO2. Super termin wybraliście, tuż przed następnymi świętami. Będę na pewno, aby dążyć do równowagi i obfitości takiej jaką przywiozła Kasia tj. ogrodu. Obfitość przychodzi poprzez drugiego człowieka a rodziną Bożą przecież jesteśmy".

 

Ania C. (Płońsk)

Z wielką przyjemnością dzielę się wrażeniami z WRO1(18-22.11.2014)-w Domu Sióstr Elżbietanek w Zalesiu. Siostry dbały o nas fizycznie -"pyszne jedzonko" i duchowo-wspierały modlitwą. Jestem pod wrażeniem prowadzącej-Asia jest osobą kompetentną, otwartą na ludzi, mam do niej pełne zaufanie, wie co robi. Wsparciem duchowym, nieodzownym jest Ojciec Jan Paweł-tworzą wspaniały duet. Warsztaty zaowocowały u mnie większą pogodą ducha, wracają do mnie myśli i słowa z warsztatów, zapoczątkowały rozwój wewnętrzny, pozwalają odnaleźć zagubiony, rozwijać aspekty człowieczeństwa. Polecam tym, którzy szukają rozwiązania problemów życiowych.

 

Ala M. (Słupsk)

Warsztaty Rozwoju Osobistego, prowadzone przez Joannę Paradowską i o. Jana Pawła Konobrodzkiego to zupełnie niespotykane doświadczenie. Prowadzący dopełniają się nawzajem i bardzo inspirują grupę. Zajęcia to okazja do spotkania siebie, swoich emocji, a jednocześnie do odniesienia się i powołania się na Boga. Przyjechałam na warsztaty jako zdezorientowana mama pierwszego dziecka. Po sześciu miesiącach macierzyństwa nie wiedziałam, czy się „sprawdzam” jako mama ani czy moje małżeństwo idzie w dobrą stronę. Byłam zmęczona i pełna obaw. Wróciłam do domu spokojniejsza, z większą ufnością i świadomością, że mam nieustającą wspaniałą pomoc – bo Bóg naprawdę uczestniczy w każdym ludzkim życiu. Dowiedziałam się też czegoś ważnego dla nas jako pary i jako rodziny, co powinniśmy wzmocnić, żeby nasza rodzina miała się lepiej i jak zadbać o siebie. Czas, który mija od warsztatów pokazuje mi słuszność obranego kierunku. Jest inaczej niż wcześniej. Przeszliśmy jakąś rewolucję, która była nam potrzebna i która wciąż się rozwija. Serdecznie dziękuję!

Pozdrawiam i ogromnie dziękuję za Twoje zaangażowanie, intuicję i moc przekazu! Czynisz cuda...

Kasia R. (Kraków)

Na warsztaty po raz pierwszy udałam się z ogromną rezerwą i dystansem, nie
czułam potrzeby wywnętrzania się w obecności grupy i tego najbardziej się
obawiałam. Jednak potrzeba wypracowania w życiu zmiany wzięła górę, postanowiłam zaryzykować i zrobić dla odmiany coś innego. Nie mogłam znieść smutku i pustki które odczuwałam już od dawna. Minęło 8 miesięcy od warsztatu i gdy popatrzę za siebie, wiem że była to jedna z najlepszych decyzji w moim życiu. Zajrzałam w głąb siebie, i wiele
tam zobaczyłam, swoje potrzeby, tęsknoty ale też i strachy, demony które
okazały się być do pokonania. Zobaczyłam też własną siłę i uwierzyłam że
naprawdę wszystko można w jakiś sposób rozwiązać, a czasami po prostu
przeczekać. Aśka i Ojciec Jan, a także ludzie z mojej grupy poprowadzili
mnie tam, gdzie jeszcze nie byłam. Niesamowite przeżycie, regeneracja
duchowa jakiej nigdy wcześniej nie zaznałam, polecam i dziękuję prowadzącym!

Magda W. (Łomża)

Byłam na WRO II. Tym razem pojechałam bez nastawienia. Czułam że będę tam bezpieczna  i co ma być to będzie. Wiedziałam, że będą tam osoby z innych " turnusów", ale i to nie budziło mojego niepokoju. I słusznie. Wszyscy wiedzieliśmy że przyjechaliśmy dawać i brać. Jest jakaś magia w tym wszystkim. Siedzę w sali, obok mnie osoby, które poznałam godzinę wcześniej przy okazji taszczenia torby  podróżnej.  Zaczynają się warsztaty.  Płaczę, uśmiecham się, nie wkładam maski, nie czuję wstydu, skrępowania, nie boję się, ufam.  Bez bożej interwencji  i Asi - niewykonalne. Obcy ludzie i jednocześnie jakże mi bliscy.
Zalesie to miejsce pełne miłości;  i tej bożej i tej naszej- ludzkiej.  Siostry to anioły, którym Bóg podarował serca tak wielkie, że aż cud że mieszczą się w klatce piersiowej. Warunki idealne do warsztatów.  Myślę nawet że lepsze niż  w Tyńcu.  No i to jedzenie.... to ciasto, kotleciki...mmmm..bajka.
Warsztaty pełna profeska. No nie da się ukryć, że Aśka jest mega sprawna, otwarta na wszystkich, znakomita obserwatorka. Jedna z nielicznych znanych mi osób, które wykorzystuje wszystkie swoje zmysły w 100 %.

Nie wiem jak inni, ale ja tam nachapałam się bardzo!!  Polecam WRO tym wszystkim, którzy czują że akumulatorki życiowe trochę się rozładowały.

Joanna K-J. (Warszawa)

W sierpniu 2012 roku brałem udział w warsztatach rozwoju osobistego (WRO) w opactwie Benedyktynów w Tyńcu prowadzonych przez Joannę Paradowską i Ojca Jana Pawła Kanabrodzkiego. Był to dla mnie wspaniały czas, który cały czas wspominał z wielkim sentymentem. Warsztaty pozwoliły mi odblokować pewne rzeczy, ruszyć do przodu z innymi. Były też impulsem do dalszej pracy nas sobą. To, co szczególnie mnie przyciągnęło do tych warsztatów, to była zapowiedź pracy z ciałem. Wcześniej mimo różnych warsztatów nie miałem możliwości pracować tą metodą, a szukałem czegoś takiego. Przeczucie mnie nie myliło, ta cześć zajęć była dla mnie szczególnie cenna, pozwoliła mi na pozbycie sie pewnych blokad i zyskanie większej świadomości swojego ciała i ruchu (pamiętny "łuk"). Inna ważna dla mnie część, to rozmowy z Asią - prowadzącą. Dzięki nim dowiedziałem się o różnych metodach pracy i mogłem z nich skorzystać. To co mnie uderzyło w pracy z Asią, to całościowe podejście do człowieka, i zdrowienia. Zazwyczaj każdy psycholog czy terapeuta specjalizuje się w jakiejś metodzie. Asia natomiast stosuje różne metody w zależności od sytuacji i potrzeb danego człowieka. Zaskoczyło mnie również bardzo na plus, odważne, a równocześnie zgodne z nauką chrześcijańską, podejście do problemów takich jak aborcja, czy eutanazja. WRO mogę z całego serca polecić tym którzy szukają rozwiązania pewnych problemów życiowych, chcą żyć lepiej i pełniej, rozwijać różne aspekty swojego człowieczeństwa.

Tomek G. (Otwock)

Trudno jest tak jednoznacznie powiedzieć o odczuciach i zawrzeć odpowiedź w jednym zdaniu. Dla mnie warsztaty były uświadomieniem sobie, jak wiele jeszcze muszę zrobić  dla siebie, swojego ciała i jak mocno powinnam być obecna Tu i Teraz i jak trudno jest mi właśnie tak być. Świadomość gonitwy myśli i gadającej głowy jest męcząca, ale jest uwolnieniem. Bo teraz bardziej czuję w jakim kierunku działać. Uwolnienie się od tej „dolegliwości” przez medytację i kontemplację jest nieoceniona! W cudowny sposób Ojciec Jan Paweł prowadzi medytację i relaksację, która pomogła mi na chwilę zatrzymać się w miejscu, rozejrzeć i być. Staram się od tego czasu, od czasu pobytu w Zalesiu i spotkaniu z Wami KOCHANI skupić codziennie chociaż przez chwilę na Tu i Teraz. Wychodzi raz lepiej raz gorzej, ale odzyskuję większy spokój w sobie.

Zaufanie do chwili, która trwa i do sytuacji która trwa, nawet jak jest bardzo trudna do zniesienia, pozwala nam iść dalej. To zaufanie jeżeli poczujemy tak głęboko daje głęboki spokój. Medytacja prowadzona przez Ojca Jana Pawła o zaufaniu pozwoliła mi się rozpłynąć i uspokoić na bardzo długo. Kiedy tracę grunt pod nogami wracam do wspomnień z chwil w Zalesiu do tej właśnie medytacji i już jestem spokojna (JEZU UFAM TOBIE powiedział Piotr na tonącej łodzi…). Wzruszam się wspominając to co zrobiliście na tzw. Warsztatach. Cieszę się że mogłam być i doświadczyć z Wami tych chwil
i zmian w sobie.

Dwa dni po zakończeniu warsztatów obudziłam się w nocy o 3.00 nad ranem ze zdaniem na ustach „Po owocach poznacie…” Nie wiem co mi się śniło, ale spotkanie z Wami miało na to ogromny wpływ. Bardzo dziękuję. Warsztaty prowadzone przez Was (razem) są fenomenalne! Dziękuję.

Monika K. (Kraków)

Chciałabym podziękować Tobie Asiu i Ojcu Janowi za to, że jesteście tacy wspaniali i za wszystko co dla nas robicie. Nie miałam oczekiwań co do WRO1, nie wiedziałam na czym polegają. Ania powiedziała, że możemy coś dla siebie zrobić, więc pojechałam. Po pierwszym dniu byłam tak wypoczęta i wyspana, że właściwie mogłam już wracać do domu. Po powrocie z warsztatów, w niedzielę,  zmarła moja babcia (która  jak rozmawiałyśmy była w kiepskiej kondycji, jednak też chciała żebym w nich uczestniczyła). Niewątpliwie dostąpiłam wielkiej łaski od Boga, mogąc uczestniczyć w warsztatach i poznać tak wiele niesamowitych osób. Po tych warsztatach towarzyszy mi spokój, zdystansowałam się do wielu rzeczy, nie reaguję już tak emocjonalnie, mimo ,że koleżanki w pracy dostarczają ciągle nowych emocji. Nie pozwalam też na określone zachowania i działania ,które są niezgodne z zasadami. Pomału zaczynam robić porządki w domu, na to potrzeba jeszcze trochę czasu, ale parę kroków już zrobiłam.....; Ten rok był wyjątkowo bogaty w różne przeżycia, to ,że spotkałam Anię, Ciebie Asiu i Ojca nie jest przypadkowe. Dzięki Wam będę żyć pełnią życia, w końcu dość już straconych lat, życie jest zbyt piękne i warto żyć. Najwyższy czas na zmiany i mam zamiar to wykorzystać. Moje słowa nie są w stanie wyrazić mojej wdzięczności. Jeszcze raz bardzo dziękuję za pomoc.

Ewa S. (Koło)

Przyjeżdżając do klasztoru, spodziewałam się, że popatrzę sobie na rzekę, porozmawiam z mnichem i posiedzę w kościele. Warsztaty jednak przerosły moje najśmielsze oczekiwania. Oprócz rzeki, mnichów i kościoła, (które i tak już same w sobie były cudowne:), spotkała mnie niezwykła podróż po dawno nieodkurzanych zakamarkach własnego wnętrza. Miałam też nieodparte wrażenie, że w podróży tej towarzyszą mi biblijni współpasażerowie (i to tacy z górnej półki - Jezus, Matka Boska, św. Filip i Anioł Stróż). Współpasażerów (na całe szczęście) nie mogę pozbyć sie do tej pory...z reszta sądzę, że i tak wszyscy jedziemy w to samo miejsce i ani myślę wysiadać wcześniej;))

Warsztaty super, a Ojciec Jan Paweł i Asia wspaniali. Słowem: tyniecka jazda bez trzymanki :)

Pozdrawiam całą grupę i mam nadzieję, że jeszcze się zobaczymy ;)

Kasia W. (Warszawa)

Szczęść Boże Ojcze (Bracie:),

Myślałem o udziale w Warsztatach Rozwoju Osobistego juz w lecie ubiegłego roku. W końcu zdecydowalem się na nie w tym roku i pierwotnie bylem zapisany na termin pod koniec lipca. Z różnych powodów wziałem jednak udział w warsztatach w drugiej połowie sierpnia. Podobno nic sie nie dzieje bez przypadku...

To co mnie bardzo interesowało to praca z ciałem. Warsztaty w tym zakresie w pełni spełniły moje oczekiwania.

To co było dla mnie nowatorskie, to bardzo szerokie podejscie prowadzących, wykraczające daleko poza tradycyjne podejście psychologiczne, a obejmujące wszystkie aspekty życia człowieka, t.j. ciało, emocje, duszę, umysł. To wg mnie pozwala zharmonizować te różne sfery życia człowieka. To był jeden z celów mojego uczestnictwa w warsztatach, wiec jestem z nich bardzo zadowolony.

ks. Tomek B. (Lublin)

Przyjechałam na warsztaty rozwoju osobistego z nastawieniem wyciszenia się, zwolnienia, wyhamowania. Miałam bardzo otwarty umysł na to co się tam miało zadziać. Okazało się że to troszkę za mało. Otworzyłam więc serce. A właściwie to ono samo się otworzyło. I to wystarczyło :-) Poddałam się w trakcie ćwiczeń/warsztatów temu co się dzieje. I dobrze zrobiłam. Bo były to przepiękne podróże w głąb siebie. Nie wszystko co poczułam i zobaczyłam zachwyciło mnie. Ale piękne było to, że mogłam tam zajrzeć. I pomyśleć potem co z tym mogę zrobić. I potwierdziło mi się po raz już nie zliczę który, że jeśli chcę rozbawić Pana Boga to powinnam Mu opowiadać o swoich planach. Wyjechałam z Tyńca z miłością, wyrozumiałością, miłosierdziem i dobrem w sercu. Nie spodziewałam się aż tak dużo. Ale widać dobry Bóg pomyślał, że zasługuję na to. I wydarzył się tam mój maleńki cud. Jestem chora na cukrzycę. W Tyńcu jadłam to co było ( miałam wykupione posiłki), nawet pohulałam niekiedy. Przed wyjazdem, rano w sobotę zmierzyłam sobie cukier. Miałam poniżej 100! Nie pamiętam tak znakomitego wyniku...Tak przy okazji: jedzenie jest bajecznie przepyszne. Mój pobyt w Tyńcu był jak najpiękniejsze przyjęcie dla duszy i ciała. Korzystając, że piszę jeszcze raz dziękuję całym sercem i najpiękniej jak to jest możliwe. Dziękuję i Ojcu i Asi. Jesteście niepowtarzalną parą i robicie przecudną pracę. Bez waszej miłości do ludzi - nie byłoby to możliwe. Jeśli kiedyś gdzieś powstanie kierunek o nazwie "miłość do ludzi" ( swoją drogą powinien powstać...) to macie przeogromne kompetencje :-)

Asia K. (Warszawa)